Spojrzenie Maxa prześlizgiwało się po zgrabnej sylwetce dziewczyny. Szła tuż przed nim w skąpej sukience, kręcąc ładnie zaokrągloną pupą. Kierowali się do jednej z sypialni szefa. Nie będzie już tak pewna siebie, kiedy będą wracać.
Kiedy szef sprawdzał swoją przyszłą partnerkę, Max stał przy drzwiach, tak jak miał przykazane i cieszył się spektaklem. Szef rozebrał dziewczynę, trochę pomiętosił, sprawdził, czy faktycznie jest dziewicą i skinął na Maxa. Wiedział, że teraz ma ją ubrać w szlafroczek, który był całkowicie przejrzysty. Max ciągle widział wilgoć między jej nogami, jej uda lśniły jak pomalowane. Ciężkie piersi i szczupła talia idealnie wpasowały się w przezroczysty materiał. Max poczuł, że jego członek drgnął i zaczął się powoli unosić. Nie teraz, do cholery. Szef może chcieć upokorzyć dziewczynę, ale nie będzie tolerował wchodzenia na swój teren. Brunetka była dla Adama, przynajmniej do czasu rozwiązania więzi. Max będzie musiał znaleźć sobie inny cel. I nawet wiedział gdzie.
Nie chodził do klubów wilkołaków. Musiałby zbyt daleko odejść, żeby się pożywić. Wilki pilnowały zasad pożywiania się, a Max miał je gdzieś. Był wampirem i pożywiał się jak chciał. Zresztą nie przepadał za sierściuchami. Wolał przejść się do ludzkich klubów, mimo że miał tam większą konkurencję i to wśród wszystkich ras.
Podążał w stronę miejsca, które kiedyś było ogromną stocznią, swego rodzaju miastem w mieście, a teraz modnym miejscem imprez wszelkich maści. Po drodze myślał, czy dobrze zrobił wiążąc się z Adamem. Kiedyś to był potężny wampir. Jeszcze sto lat temu trzęsło się przed nim całe Pomorze. Max zaproponował mu swoisty układ, a Adam się zgodził. Ale szef mięknie. Dzisiejsze spotkanie z dziewczyną było tego dowodem. W żaden sposób jej nie uszkodził, nie miała ani jednego siniaka. Podniecił ją trochę i upokorzył, ale też bez przesady. Nie, on, Max, dobrze wiedział, jak powinno się traktować takie małe kurewki. I miał w nosie, że to ma być przyszła towarzyszka szefa. Więź zawsze można zerwać, a kurewka zawsze pozostanie kurewką.
Minął krzyże i skierował się do jednej z knajp. Na zewnątrz stały grupki palaczy, ale nie wszyscy palili. Zwrócił uwagę na dwie młode dziewczyny, skąpo ubrane, na długich nogach miały niebotyczne szpilki. Blondynka i brunetka, obie śmiały się piskliwie z czegoś, co powiedział napakowany byczek, który próbował je poderwać.
Max skupił się i posłał w ich stronę mentalne wezwanie, ściśle skierowane do dwóch młodych kobiet. Obie jak na komendę odwróciły się w jego stronę i ruszyły szybko, nie odpowiadając na zaczepki byczka. Kiedy weszły w cień starego budynku, gdzie czekał, mógł już spojrzeć kolejno w ich oczy i lekko zahipnotyzować. Poszły za nim jak owieczki, bezmyślnie i w sumie chętne. Hipnoza Maxa miała pewną specyficzną cechę, nie musiał dodawać żadnych czarów, żeby jego ofiary czuły przyjemne mrowienie, coś jak oczekiwanie na świąteczny prezent. To był paradoks, z którego Max często się śmiał. Bo jedyna osoba, która otrzymywała ten prezent, to sam Max.
Dwie małe suczki wystarczą na pewno na kilka dni, jak nie na tydzień. Poprowadził je do samochodu, który zostawił na odludnym parkingu. Kiedy podeszły bliżej postanowił spróbować, co upolował. Wbił się kłami w szyję blondynki i pociągnął potężny łyk. Dobra, lekko cierpka, z nutą alkoholu, dziewczyny jak widać zdążyły już same się znieczulić. Zamknął ranki liźnięciem nie ze względu na dziewczynę, ale żeby nie poplamiły tapicerki. Teraz kolej na brunetkę. Ta była lepsza. Jej krew miała mniej używek, i smakowała lekko słono, lubił taki smak. Do tego przypominała nieco partnerkę szefa, szczególnie jeśli chodzi o figurę.
Zanim wsiadły do wozu pomyślał, że może jeszcze sprawdzić ich dziurki, może jemu też się poszczęści i trafi na dziewicę? Chociaż w dzisiejszych czasach to mało prawdopodobne. Wsunął rękę pod szmatkę, która miała udawać spódnicę, odsunął sznureczek stringów i wsadził palec do środka. Blondynka westchnęła. Niestety, używana i to bardzo sądząc z luzu jaki czuł. Brunetka była dużo bardziej ciasna. Tak, ta się nadaje do zabawy.
Wepchnął obie dziewczyny na tylne siedzenie, a sam siadł za kierownicą. Po ugryzieniu i małej palcówce obie były podniecone. W lusterku widział, jak się wiercą, cicho jęczą i zaczynają się nawzajem dotykać. Uśmiechnął się do siebie. To był dobry dzień. A czeka go jeszcze cała noc. Spędzi ją na samych przyjemnościach.